Rozwijamy usługę, która sprawia, że ludziom się lepiej i przyjemniej pracuje. Nasz polski produkt został zauważony i możemy dziś powiedzieć: wychodzimy z Nais za granicę. A tak to się zaczęło…
To już prawie pięć lat od rozmowy o tym, żeby założyć razem spółkę. Spotkaliśmy się: Tomek Józefacki, Krzysiek Mikulski i ja w kawiarni Być Może (ta nazwa pasowała do tamtej sytuacji jak ulał). Każdy w zwrotnym momencie kariery zawodowej. Na kolejnych kawach wykuwaliśmy pomysł, decyzja była szybka.
Wszyscy troje rozumieliśmy, czego brakuje na rynku i wizja innowacyjnej aplikacji dla pracowników, nowoczesnego narzędzia, które pomoże w budowaniu pozytywnych i satysfakcjonujących relacji w pracy, działała na nasze ambicje i wyobraźnię.
Wszyscy troje mieliśmy trochę inną motywację, by stworzyć i rozwijać Naisa, każdy ma też inne kompetencje, ale w sumie to wszystko złożyło się na komplet. Każdy z nas pewnie inaczej pamięta te sześć lat, ta opowieść jest moim wspomnieniem.
Inwestorzy
Bez nich trudno byłoby ruszyć z miejsca. Pierwsza grupa to byli angele z kategorii „family & friends” – to najważniejsza grupa, bo pierwsza. Najważniejsza, bo uwierzyła w pomysł i naszą ludzką mieszankę, która miewa wybuchowy charakter :-). Najważniejsza, bo im się chciało poświęcić godziny na to, żeby być życzliwymi krytykami i dzielić się rynkową wiedzą i doświadczeniem. Przez te pięć lat grupa prywatnych inwestorów pozwoliła zgromadzić nam kapitał w wysokości 1,9 mln dolarów, to niespotykane dotąd na polskim rynku. Część z nich wspiera nas na co dzień swoją pracą, niektórzy zasiadają w radzie nadzorczej, jeszcze inni po prostu dzielą się swoją wiedzą i doradzają w ważnych momentach i kwestiach. Zainwestował w nasz biznes fundusz AgriTech hub, z którym życzliwie współpracujemy.
Ludzie
Bez nich nic by się nie wydarzyło. Zespół się rozrósł i dziś liczy prawie 20 osób. Przez te lata nie było łatwo. Docieraliśmy się, przeszliśmy prawie wszystkie etapy rozwoju zespołu. Ludzie przychodzili i odchodzili – każdy zostawił tu swoją dobrą część, wniósł metodę pracy, klientów, drobne zwyczaje. Rozstania zawsze były bolesne, jednak core zespołu się umacniał i poszerzał. W dzisiejszym składzie pracujemy już prawie dwa lata. Wszyscy są współwłaścicielami spółki i pracują na wspólny sukces. Pandemia nas umocniła, choć na co dzień nie jest łatwo. Odczuwamy skutki pracy zdalnej. W zespole są trzy nowe osoby, które nigdy nie spotkały się z resztą. Uczymy się bardziej rozumieć siebie, porozumiewać na slacku tak, żeby lepiej rozumieć wzajemne intencje. Gdy już się wydaje, że każdy zespół jest na swoim biegunie, nie ma rady, trzeba się spotkać. Integracyjne wieczory pokazują, że blisko nam do siebie, mamy podobne poczucie humoru i wiele wspólnych tematów do rozmowy. Lubimy integrować się na sportowo, mamy za sobą Runmageddon i spływ kajakowy. Podczas takich wydarzeń łatwo zobaczyć role, jakich chętnie podejmuje się każdy z nas (czasem te spostrzeżenia zaskakują). Lubię te spotkania, pozwalają zobaczyć pełniejszy obraz zespołu, układają nas (pojedyncze elementy) w zgrabną całość, która potrafi dopłynąć do mety.
Zwroty
Nigdy wcześniej nie pracowałam w start-upie i piwoty znałam jedynie z biznesowej literatury. Dziś trudno zliczyć, ile ich mamy za sobą. Większych, trudniejszych i szybkich, drobnych, codziennych. Kilka razy zmienialiśmy taktykę, starając się zachować strategię, choć i ją zweryfikowaliśmy gruntownie. Nie umiem zliczyć, ile razy przyszło mi zmienić własną decyzję. To bardzo wymagające, odpowiedzialne i piękne jednocześnie. W korporacji było nie do pomyślenia. W Nais błędy, niepowodzenia i sukcesy analizujemy od razu i korygujemy kurs na bieżąco. Nie wszystkim to się podoba, na komfort i spokój w pracy trudno liczyć. Za to ludzie, żądni efektów i sprawczy, odnajdują się w tym doskonale, uwalniają swoją zwinność i kreatywność na co dzień. Taki sposób pracy nie udałby się bez wsparcia zespołu. W ważnych sprawach decyzje podejmujemy kolegialnie, każdy ma głos i każdy ma prawo wcisnąć „czerwony guzik”. Zwykle się nam udaje porozumieć i osiągamy kompromis. Tam, gdzie go nie ma, zostaję sama, ale przynajmniej znam prawie wszystkie punkty widzenia i decyzja staje się łatwiejsza.
Pokora
To chyba najtrudniejsze. Do start-upu przyklejona jest etykieta z napisem „kreatywność”, a o sukcesie decyduje przede wszystkim konsekwencja, cierpliwość i pokora. Każda porażka warta jest analizy, tak żeby ją wykorzystać jako lekcję – i to dla całej firmy. Zresztą do porażek trzeba się po prostu przyzwyczaić, co nie znaczy, że się należy z nimi pogodzić. W połączeniu z ambicją i pokorą właśnie, stają się motorem napędowym w firmie. Muszą im towarzyszyć sukcesy, które dodają skrzydeł i budują poczucie wartości. Tych sukcesów w start-upie warto szukać wszędzie, bo bywają okresy, że te spektakularne i oczywiste – jak nowi klienci, wartościowe kontrakty, nagrody – po prostu nie występują. Pokora i cierpliwość pozwalają przejść przez „dolinę śmierci” i nie wpaść w samozachwyt, gdy jest lepiej. Otwierają oczy na to, co myślą i czego potrzebują klienci, a oni przecież potrafią wyrzucić w kosmos także te pomysły, które uważamy za świetne.
Sukces
Czym jest? Wiele start-upów upada, zanim miną trzy lata. My jesteśmy. Budujemy od sześciu lat pozycję na rynku, dążąc do stabilnego biznesu. Pracujemy z najlepszymi. Mamy wielu świetnych klientów nagradzanych wielokrotnie w kategoriach najlepszych pracodawców – uczestniczymy w tym sukcesie. Pasujemy do organizacji, które w swojej kulturze pielęgnują wdzięczność, docenianie, pozytywny feedback i które poważnie podchodzą do relacji z pracownikiem, rozumieją, czym jest i od czego zależy jego zaangażowanie. Współpracujemy ze światem nauki, realizujemy projekty badawcze, które pozwalają nam rozwijać produkt w oparciu o wyniki badań. Wspólnie z Uniwersytetem SWPS zrealizowaliśmy pierwsze w Polsce badanie stanu doceniania w polskich firmach, wspólnie z PBS prowadzimy badania nad feedbackiem w pracy. W oparciu o wyniki tych badań opracowaliśmy moduł badawczy w aplikacji, który pozwala naszym klientom analizować na bieżąco satysfakcję i zaangażowanie w zespołach.
Korzystamy ze wsparcia najlepszych, należymy do EYnnovation i możemy czerpać z wiedzy i doświadczeń EY. Współpracujemy z Microsoftem w ramach programu Microsoft For Startups. Zbudowaliśmy grupę wiarygodnych dostawców, dzięki którym oferujemy klientom szeroki wybór benefitów pracowniczych najwyższej jakości.
Mamy stabilny, wartościowy zespół ludzi, których łączy ambicja i wartości – te ostatnie dobrze widać w najtrudniejszych dla nas sytuacjach. Rozwijamy się w Polsce. I teraz także za granicą. Powołaliśmy spółkę w Londynie do międzynarodowego rozwoju Naisa. W Polsce nadal będziemy dbać o pracowników i oferować jak najlepsze rozwiązania naszym klientom.
Trzymajcie kciuki i stay tuned!
Iwona Grochowska, CEO Nais