Benefity sportowe pod postacią kart abonamentowych dających dostęp do tysięcy obiektów sportowych, stały się w ostatnich latach drugim po opiece medycznej najpopularniejszym benefitem pracowniczym z ponad milionem aktywnych kart. Zbadała to firma doradcza Grant Thornton, i tak w marcu i kwietniu 2019 roku pakiety sportowe proponowało aż 44 proc. polskich pracodawców. W konsekwencji trwającej pandemii i wywołanego nią kryzysu ekonomicznego, firmy przyglądają się już kosztom pracowniczym. Dobra wiadomość jest taka, że wydatki na benefity związane ze sportem można dziś całkowicie przemodelować nie umniejszając nic z atrakcyjności tego benefitu, a zaoszczędzone środki przeznaczyć na wsparcie zespołu pracowniczego w nadchodzących chudych latach.
O ile rozwój polskiego rynku kart sportowych cieszył się w ostatnich latach dużą dynamiką wzrostu, to w krajach zachodnich, gdzie era dbałości o sprawność fizyczną zaczęła się ponad 30 lat temu, analitycy rynkowi spostrzegli zmiany w preferencjach i potrzebach użytkowników klubów fitness. Głównie za sprawą dostępu do technologii – każdy z nas dysponuje dziś smartphonem z dostępem do internetu – ich użytkownicy zaczęli korzystać z rozwiązań pozwalających na większą elastyczność i dostęp do informacji o własnym zdrowiu oraz dostępu do profesjonalnej opieki instruktorskiej. Na bazie tych trendów rozwijają się takie firmy jak Peleton, który pozwala na trening w zaciszu domowym z gronem przyjaciół dzięki połączonym urządzeniom takim jak rower spinningowy czy bieżnia. Innym przykładem jest firm ClassPass który agreguje akces do klubów, ale daje możliwość wyboru miejsca i instruktora w modelu on-demend lub pay-per-entry, bez potrzeby wiązania się długoterminowym abonamentem. Dobrze podsumowuje to niedawny Webinar CBInsights „Reinventing The Gym: Startups Reshaping Fitness.”
Trwająca pandemia zainicjowała duże zmiany na rynku konsumenckim. Praca zdalna i czasowe zamknięcia choćby klubów fitness na okres miesięcy wpłyną na adopcję nowych trendów i preferencji. Takim przykładem jest rynek benefitów sportowych. W cieniu gigantów rynku takich jak Benefit System czy OK System pojawiły się firmy wykorzystujące zmianę preferencji konsumentów: Gymsteer, dający dostęp już do ponad 700 lokalizacji na zasadach on-demand oraz FitAdept, który łączy użytkowników z instruktorami na treningi w domu czy w plenerze. Dla obu tych firm okres pandemii oznacza znaczne przyspieszenie za sprawą dużo tańszej i elastycznej oferty, ale też technologii, która opiera się o aplikację i nie wymaga tradycyjnych plastikowych kart, terminali i pisemnych deklaracji. A popyt jest duży. Jak wynika z badania MultiSport Index Pandemia zrealizowanego przez Kantar na rzecz Benefit Systems, aż 43 proc. respondentów przyznaje, że z powodu koronawirusa zaniedbało aktywność fizyczną i wielu polubiło wysiłek sportowy w wersji online. Obecnie prawie jedna trzecia aktywnych fizycznie Polaków ćwiczy, korzystając z filmów instruktażowych czy aplikacji.
W efekcie mamy dziś ciekawą sytuację na rynku. Z jednej strony „zamrożonych” gigantów kart sportowych, z drugiej – wspieranych przez epidemię i trendy challengerów. Najbardziej powinni na tym dziś skorzystać pracodawcy. Operatorzy kart sportowych tradycyjnie nie zawierali umów na czas określony, więc łatwo jest dziś pracodawcom wypowiedzieć umowy, z których nie korzystają. Z drugiej strony mamy pracowników, którzy przyzwyczajają się do treningów on-demand w domu i w terenie, i mają do dyspozycji o wiele tańszy abonament, bo w kwocie tylko 11.99 złotych na okres 12 miesięcy. Jak duże oszczędności może to wygenerować dla pracodawcy dobrze opisuje artykuł w Gazecie Wyborczej z 10 maja pod tytułem „Podwójny cios w kluby fitness. „Najbardziej ucierpią te związane z MultiSportem”. Posługując się danymi z artykułu i raportów finansowych publikowanych przez Benefit System, można skonstruować następujący przykład. Dla firmy oferującej swoim pracownikom 100 kart sportowych, za które pracodawca średnio płaci około 45 złotych, czyli 4 500 zł miesięcznie, a pracownicy średnio korzystali 2,5 razy w miesiącu (czyli jedna wizyta kosztowała pracodawcę 18 zł), może zakupić tę usługę za 11.99 zł i zwiększyć dostępność, bo aby skorzystać z ćwiczeń pracownik nie musi odwiedzić klubu. Zaoszczędzone pieniądze w kwocie 3 301 zł pracodawca ma do wykorzystania na inne bieżące potrzeby zespołu.
Tomasz Józefacki, Co-founder