Zewsząd słychać narzekanie na młodych ludzi, którzy zaczynają swoje życie na rynku pracy: że oczekiwania wysokie, a kompetencje niskie, że przywiązanie do pracy i poczucie odpowiedzialności marne, że tylko 8 godzin w biurze, a potem to już życie osobiste.
Jednak cóż złego w tym, że młodzi ludzie tak bardzo myślą o sobie? Dbają starannie o swoje życie osobiste, uznając za normalne, że to ono jest dla nich najważniejsze. Rozwijają swoje pasje, zainteresowania i odwracają proporcje: pracują po to, by móc je realizować, żeby żyć. Cenią życie rodzinne. Nie zabiegają już tak bardzo o posiadanie - wolą używać.
Dla nich to nie wstyd i niepewność, ale wolność mieszkać w wynajętym mieszkaniu czy pracować w ramach projektu. Kto nie marzy o tym, żeby móc w każdej chwili wyjechać w Bieszczady?
Czy trzeba kupować i zbierać płyty z muzyką, gdy Spotify i Tidal są osiągalne w 60 sekund?
To swoboda, która powinna być naturalna dla każdego z nas.
Lenie i egoiści? Czy jednak ciekawi, młodzi ludzie? Owszem, jeszcze bez doświadczenia, ale za to także zdolni i wykształceni. Znają świetnie języki. Nie słyszą co się do nich mówi? A może to jest pokolenie, które już nie przystaje do starych ram? Mają potrzebę wiecznego uzasadniania, nie szanują autorytetów. Prawda! Ale gdy tak się zastanowić, jak dzisiaj trudno wskazać prawdziwe autorytety — to i zdziwienie będzie mniejsze. Nie jest łatwo je określić w jakiejkolwiek dziedzinie. Polityka, literatura — w zalewie miałkości i siły marketingu trudno znaleźć prawdziwą wartość.
Fast Mooversi - oczekują szybkich efektów, w dobie facebooka, chcą „dostać lika” szybko i niemal pod każdą swoją czynnością. Chcą feedbacku. Warto wziąć to pod uwagę i dostosować informację zwrotną do ich oczekiwań. Jednak, co ważniejsze, otworzyć się na na pokolenie Y w firmach i posłuchać go uważnie. Zanim zapadnie decyzja o zatrudnieniu Happiness Oficera.